Obserwatorzy

wtorek, 27 sierpnia 2013

CANDY OD MAGGIE





         Maggie przybiegła zaaferowana.
         - Czy wiesz, że liczba odwiedzin przekroczyła 20 000!
         Zawołała z przejęciem. Musimy to koniecznie uczcić!
         Ale jak? – zapytałam, przyjęcie z okazji rocznicy dopiero co się odbyło.
         - Candy, oczywiście, że Candy!
         - No dobrze, ale co będzie tym cukiereczkiem?
         Maggie zamyśliła się. Ale po chwili już wiedziała.
         - Czego dziewczynom najbardziej brakuje?
         - No?
         - Butów, oczywiście butów! Cukiereczkiem będzie zestaw butków, o ten!


         Świetnie! W takim razie trzeba ułożyć regulamin Candy, wszyscy tak robią.
                     REGULAMIN
         1. Umieść komentarz pod tym postem i odpowiedz na małą zagadkę.
            Jaki tytuł szlachecki nosi Maggie?
            - księżna
            - hrabina
            - baronowa
         Podaj swój mail do korespondencji.
         2. Zapisz się na Candy do 15 września włącznie. 16 września będzie losowanie.
         3. Umieść podlinkowany banerek Candy na swoim blogu w zakładce.
         4. Candy jest tylko dla uczestniczek mieszkających w Polsce.

         Maggie życzy powodzenia w losowaniu.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

SZEWSKA PASJA

 
niestety nie moje, fot. z netu
         Czasem niepowodzenia zniechęcają, a czasem mobilizują. Wśród moich, jak wiecie, prawie 180 lal, co najmniej ¼ to bosonóżki. Niektóre bose być muszą, bo np. szkoda zasłaniać pięknie wymodelowane stópki. Inne, bo bose stópki pasują do aranżacji. Jednak większość potrzebuje butów, a trudno je zdobyć w rozsądnych cenach. A ceny nie są rozsądne, o nie. Za butki na allegro i nie tylko trzeba płacić słono! Te same butki kosztują od 0,5 do 3 $ , ale trzeba zamówić minimum 200 szt.  Chcesz kupić jedną parę, płać od 30 do nawet 80 złotych.  Proporcje - 3 zł lalka, 50 buty, to upiorna bzdura.
         Trzeba sobie poradzić inaczej. DYI czyli zrób to sam. Wykroje i tutoriale są nawet dostępne, ale i tak trzeba każdy wykrój dopasować do konkretnej lalki. I tu niespodzianki, bywa, że prawa noga różni się wielkością od lewej! Zaczęłam jakieś dwa lata temu od butków dla Grety i sandałków dla Rity.

sandałki Rity
 
butki Grety


         Nina oddała swoje Elżuni i nie mogła być boso.
 
buty Niny
         Potem były różne barbiochowate, na prośbę Metki.

Trampki dla Kena
sandałki dla Tanyi
 
klapki dla Teresy
         Odkąd zrobiłam buty dla Maryni, opędzić się moim lalkom nie mogę.



buty Maryni

         Najpierw Beatka
 
sandałki Beatki
         Potem Bisia
 
kapcie Bisi
         Kiedy zrobiłam baleriny dla Nancy, inne lalki mnie zakrzyczały, że one dłużej czekają.
 
baleriny Nancy
Najpierw Jacunia ( - Ja to chyba najdłużej!) Oj namęczyłam się, rzuciłam w kąt, ale mnie zmobilizowałyście i wreszcie  ma białe koronkowe buciki.
butki Jacusi
        
         Potem Julka. Tu też nie było łatwo (owe nierównej wielkości stopy) i brak materiału na podeszwy.
 
buty Julki
         Szkoda gadać, ale zostało jeszcze sporo butów do zrobienia. Marzy mi się, że wchodzę do SH, a tam cała siatka pięknych bucików w różnych rozmiarach, do pary oczywiście i na wagę!

piątek, 23 sierpnia 2013

MOTYLE W BRZUCHU





         Wyobraźcie sobie dwie zmaltretowane istoty, ledwie zipiące z przepracowania. Podczas ostatniej doby obie z Maggie żyłyśmy pod ogromną presją. Harowałyśmy jak woły stając się szewcami i krawcami, choć nie mamy ( to znaczy ja nie mam) o tym zielonego pojęcia. Setki żurnali, wykrojów i ciągle
         - I ja mam się w tym pokazać? Zwariowałyście?
         - To nie pasuje!
         - Przecież ja mam niebieskie oczy!


            - Różowe kropeczki? Czy ja wyglądam na pięciolatkę?!
            - To musi być suknia wieczorowa, przecież brokatu nie zmyję!
        
         W moim brzuchu buszują motyle i gorzko pożałowałam, że ją w ogóle znalazłam.
Aż tu na dnie walizki Maggie wygrzebała pół niebieskiej bluzeczki, jest brokat i są motyle.
Dobra nasza. Obyło się bez wykrojów, wystarczył szpilki.


         - Ukłułaś mnie specjalnie!
Wkurzona Maggie wrzeszczy: - Stój spokojnie pannico, bo zaraz będziesz wyglądać jak laleczka voodoo. Nancy przestraszona milknie.

         Teraz buty. Kawałek niebieskiej torebki, pianka kreatywna, wstążeczka z brokatowymi paseczkami.  A wykrój nie pasuje, bo choć noga ma ten sam rozmiar 6 cm, to jest szersza.
         Maggie mruczy po nosem : - Buty z miasta, noga ze wsi. Trochę poprawek i są.


Nasza gwiazda przymierza i krzywi się.
         - Ja chcę szpilki!



Maggie wyciąga jedną z pudełka. Ma zły błysk w oku.

         - No dobrze mogą być te baleriny, ale...
         Nie kończy, bo Maggie robi groźną minę.
Przegląda się w lustrze.


         

         -  Wyglądam nie najgorzej. 
Po skończonej mordędze osłodziłyśmy sobie ( Maggie i ja) życie, pucharkiem świeżych malin z naszego ogrodu.


czwartek, 22 sierpnia 2013

LUSTERECZKO POWIEDZ PRZECIE...




         Dziś wydałam więcej niż mój tygodniowy budżet. Ale chyba było warto, to i tak tylko 10% ceny nowej lalki.. Weszłam do SH zaraz po otwarciu, dziś nowy towar, no i cena też najwyższa. A tu na samym wierzchu kosza z zabawkami ONA. Od razu poznałam, nawet nie musiałam zaglądać pod włosy. Nancy od FAMOSA. Golutka jak ją Famosa stworzył, ale w stanie super. 

        Niewielkie ślady użytkowania są, nie powiem np. mała fioletowa plamka przy kolczyku, czyżby ktoś chciał pomalować kolczyki flamastrem?


Troszkę brudna buzia i brokat na powiekach, nad nieco zmierzwionymi rzęsami. W końcu to SH, a nie lalka w pudełku. 


         Na główce, jak trzeba: FAMOSA S-2454-06. 


Wywnioskowałam, że z 2006 r. I zaczęłam szukać, kierując się też owym brokatem. Znalazłam Nancy Gold z brokatem i złotem do zdobienia, ale lalki z tej serii miały krótkie włosy. A moja ma długie miodowy blond, a właściwie włosy są dwukolorowe, poprzeplatane pasemka blond i miodowego. Znalazłam Nancy z takimi włosami i nawet miała niebieskie oczy, ale nie miała brokatu i tu poszłam po rozum do głowy. Może poprzednia właścicielka miała dwie i tym brokatowym pisakiem zrobiła makijaż i drugiej lalce.  Czy kiedyś się dowiem jak wyglądała i z jakiej jest serii?
Mycie było krótkie, brokat jest niezmywalny. A  tu golasa trzeba odziać, a w naszych zasobach dno. Zaraz, zaraz mamy sukienkę Dzwoneczka od Marksa & Spencer’a.


Ja:  No nie, za gruba jesteś!
N: Nie za gruba, tylko za duża!
Ja: To może tę sukienkę po Ewce, przymierz.
Nancy posłusznie zakłada i przegląda się w lustrze.


N: Chyba nie myślisz, że się w tym między lalkami pokażę! Przenigdy! To już wolę goła chodzić!
A to zagwozdka, więcej wolnych ciuchów nie ma, a zanim uszyję..., to znaczy Maggie uszyje.
Ja: Ale, poczekaj, mam taki krótki czerwony szlafroczek, no tymczasem ...
N: Dobra, dawaj.


N: No, może być, tylko się sprężcie z tym szyciem, bo w szlafroku przecież z domu nie wyjdę.


         Nasza gwiazda da nam popalić jak się nie pospieszymy, oj przydałby się gotowy wykrój na sukienkę, albo inne ciuchy dla Nancy. A nie wiecie czasem skąd wziąć buty?

środa, 21 sierpnia 2013

PANI LIU


         Dziś policzyłam lalki, łącznie z tymi do naprawy, dobijam do 180. To wina Maggie, ona wszędzie ma tylu krewnych i znajomych, zupełnie jak Królik. (patrz: AA Milne „Kubuś Puchatek” - Krewni i znajomi Królika.)
          Ostatnio zamieszkała u nas Pani Liu z Taiwanu. 


Pani Liu jest lalką – figurką  zrobioną z jedwabiu. Ma 10,5 cala czyli 26 cm wzrostu razem z misterną fryzurą – włosy, jak prawie wszystko, są z czarnego jedwabiu. We włosach ozdoby w formie kwiatów, metalowy na koku i jedwabny, czerwony z boku.


         Korpus jest czymś wypchany, co w dotyku przypomina drobniutkie trociny, może otręby ryżowe? Buzia pięknie malowana, oczy są zielone. Zielone kolczyki. Nie ma nóg, jest przytwierdzona na drewnianej podstawce. (Na niej przyklejony złoty papierek z napisem Made in Taiwan). Ubrana jest w strój , jak to określono, dworski.   


               Długa jasnoczerwona (trochę spłowiała) spódnica, żółta bluzka z zielonym przodem, zielony pas  - malowany ręcznie w kwiaty i jakaś litera na dole. W bardzo pięknej dłoni – pięć długich paluszków, trzyma wachlarz, też jedwabny, podklejony z tyłu papierem. Rączki są na drutach, można je ustawiać.

         Doszukałam się, że twórcą lalki jest Wang Chao Chun. Powstała na Taiwanie w latach sześćdziesiątych.


         Pani Liu jest bardzo dystyngowana, jej imię oznacza Wierzba. Wierzba w Chinach jest symbolem śmierci i odrodzenia, trwania. Mówią, że wierzbę można zgiąć, ale nie złamać. Wierzba jest zarówno imieniem, jak i nazwiskiem w Chinach, komuniści uważają je za burżuazyjne. Imię Liu nosiła niewolnica księżniczki Turandot. 

Liu i Miao

Chińską scenerię tworzą zbiory mojej córki

wtorek, 20 sierpnia 2013

STARE MALUSIEŃKIE





 Dwie, ostatnie już, panny z giełdy w Pruszczu. Ujęły mnie swoimi starymi mordkami. Obydwie jak przypuszczam pochodzą z lat 60-70 tych. Wygrzebałam je z przepastnego pudła pełnego przeróżnych drobnych zabawek, od grzechotek po Kinder niespodzianki. Co dziwne były w swoich oryginalnych ubrankach. No, nie zupełnie kompletnych. Oczywiście brudne jak święta ziemia.


Ditta. Blondynka z pokaźną czupryną, gumowa i ... anatomiczna! Ale niestety dziewczynka. Ma 15 cm. Oryginalna różowa, aksamitna sukienka. Choć nie ma żadnych sygnatur, przypuszczam, że jest niemiecka.


Robena. Następny rudzielec – jej szkockie imię oznacza Rudzik. Jest plastikowa z gumową główką, włosy niestety bardzo zniszczone. Ma 12 cm.  Miała pajacyk w biało- żółte paseczki. Na główce mocno zatarty napis Hong Kong. Po kąpieli dostała szkocką sukienkę z koronkowym kołnierzykiem. Jak widać Robena jest bardzo wojownicza, zaraz poszła ćwiczyć karate.


Potem właziła na drzewa i namawiała do tego koleżanki.


A po wyczerpującej zabawie usiadła razem z Dittą na kanapie w salonie cioci Maggie i oczywiście oglądała w telewizji Robin Hooda.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

KARTKA Z KALENDARZA - SIERPIEŃ




         Sierpień nam powoli mija, a ja zapomniałam o kartce z kalendarza.  Ale już spieszę błąd naprawić. Jak zwykle w drugim miesiącu wydawca nadrabia poprzednią oszczędność. Tym razem serwuje nam dwie lalki.


         Aż trudno uwierzyć, że pochodzą z różnych firm i z tego samego roku. Widocznie nie znano wtedy słów plagiat i piractwo.


         Panienka w brązowo – niebieskiej sukni to Bebe Steiner A/18 z 1890 r.  Główka porcelanowa, oczy szklane niebieskie, włosy blond loczki do ramion, w uszach złote kolczyki z czerwonym koralikiem. Na głowie kapelusz brązowy przybrany niebieskim muślinem, koronką w listki i wianuszkiem białych , sztucznych kwiatów. Sukienka prosta z przdłużonym stanem. U dołu plisowana, ozdobiona z przodu niebieskim muślinem, koronką w formie listków. 


W raczące torebeczka – serduszko ( a może to pudełeczko na praliny) z obrazkiem dziewczynki w niezapominajkach. 



         Panienka w sukni w fioletowo – białe pasy to Bebe Jameau, także z 1890 r. 


Obie mają 12 cali czyli 30 cm. Lalka ma prawie identyczną buzię (prawie, wszak były malowane ręcznie). Kolczyki to złote kuleczki. Kapelusz w tym samym fasonie, słomkowy, przybrany białym muślinem i fioletowym wianuszkiem sztucznych kwiatów. Sukienka odcinana w pasie, suto marszczona. Rękawy bufiaste, z przodu bluzki marszczenia drobne. Sukienka przewiązana w pasie szarfą wiązaną z przodu na dużą kokardę.
         Niestety, tym razem nie sfotografowano nóg lalek.  Lalki na tym zdjęciu różnią się kolorem rąk, ręce nie wyglądają na porcelanowe, raczej na kompozytowe.


sobota, 17 sierpnia 2013

TO ZULA





         Obiecałam przedstawić następne znaleziątka z giełdy. Proszę bardzo – oto Zula.
         Zula jest czwartą zaledwie czarnoskóra lalką. 


        Polowałam dosyć długo i wreszcie znalazłam. W basenie wypełnionym maskotkami wystawały czarne nóżki. Wyciągnęłam natychmiast i obcesowo pytam – Ile? A w duchu, że nawet się nie będę targować, no chyba, że facet stracił rozum. A tu słyszę – 3 złote, może być? Płacę bez dyskusji, bo nóż się rozmyśli. Pakuję do torby. Kilka kroków dalej wyciągam i dobrze oglądam. Na główce sygnatura E.S. Główka , rączki, nóżki guma( winyl?), korpus twardy plastik. Na korpusie 36/71 E.S. 36 to centymetry, 71 to prawdopodobnie 1971, ale co to znaczy E.S. ?
         Obszukałam Internet i znalazłam tyle, że lalka niemiecka, producent nieznany. Może ktoś z Was wie coś więcej?


         Lala oczywiście była golutka i brudniutka.
         Umyłam, zrobiła się śliczna , tylko te włosy. Gęste i sztywne jak druty.


         Żadna sukienka z zapasów nie pasowała. Tylko nowa sukienka Bisi była dobra, ale Bisia za nic nie chciała jej oddać.  Trzeba było wziąć się za uszycie czegoś nowego. Za modełko posłużyła sukienka Bisi. Sukienkę uszyłam ręcznie.


         Zula jak tylko założyła sukienkę, natychmiast postanowiła zwiedzić okolicę.

         Zaglądała w każdy kąt. 
O jaki ładny kwiatek!
To w tej studni jest druga Zula?
Odpocznę trochę, słoneczko tak ładnie świeci.
Chcę sisiu!


         Zula zawdzięcza swoje imię Zulusom i trochę Zuli Pogorzelskiej.
         Nieoceniona DollPlanet podaje, że sygnatura ES to Emil Schwenk