Obserwatorzy

poniedziałek, 24 lutego 2014

SONO ITALIANA, ITALIANA VERA!





         Mam na imię Paola. Jestem Włoszką, prawdziwą Włoszką! Choć może nie wyglądam, bo: Mam blond włosy i bardzo jasną karnację. Pochodzę z firmy Zanini & Zambelli.


        Mam 16 cali wzrostu. Winylową buzię z zamykanymi, brązowymi oczkami, śliczne różowe usteczka i ciut zadarty nosek. Mam rzęsy prawdziwe i namalowane. Włosy kręcone z dwiema kitkami. Moje ciałko jest szmaciane, a rączki i nóżki winylowe. Mam śliczne dłonie i stopy. 


         Kiedy przybyłam do Szarej Sowy wyglądałam tak.
         Sukienka nieco za obszerna, ale chyba moja własna, choć wyglądałam w niej jak sierota. To wszystko, co miałam ze sobą. Byłam brudna i zaniedbana.
         Mój korpus był brudny i nieładnie pachniał. 


         Po Spa, dostałam nowe ciuszki. Jestem fanką mody, lubię ładne i nowoczesne ubrania.
Ponieważ jest jeszcze chłodno dostałam rajstopki, butki, tunikę z golfem i śmieszną czapeczkę. 



                  Lubię też biżuterię. Zaraz pogrzebałam w pudle Szarej Sowy i pożyczyłam sobie trochę.







          
                       Ładna pogoda sprawiła, że wyszłam też troszkę na taras. 

         U nas już przedwiośnie, także w domu. W pojemnikach posadziłyśmy cebulki, nie mogę się doczekać, kiedy zakwitną


sobota, 22 lutego 2014

ODKRYWANIE TAJEMNIC





PS. Lalka kupiona w 1972 r., a mnie jednak wygląda na dużo starszą. Czy to możliwe, aby w prowincjonalnym miasteczku przeleżała na sklepowej półce kilka lat?”


         To cytat z postu Goście, Goście z 12 marca 2013 r.  Przedstawiałam tam lalkę , która gościnnie wystąpiła na mojej wystawie lalek. Niestety , była tylko wypożyczona.
         Nigdy jednak o niej nie zapomniałam i ciągle nurtowała mnie jej tajemnica.
Aż tu nagle jakiś paskudny wirus sprawił, że się trochę nudziłam i dalejże surfować bo największym chyba oceanie lalkowych wiadomości – rosyjskim forum Dollplanet.
Zachciało mi się pooglądać wyroby sowieckiego świata zabawek . Tu czekała na mnie wielka niespodzianka i odkrycie tajemnicy lalki, którą na mój użytek nazwałam Bożenką.
         Bożenka pochodzi z Iwanowskiej Fabryki Zabawek. I jak najbardziej mogła być nowiuteńka w 1972 r., ponieważ lalki tego typu w Iwanowsku produkowano do wczesnych lat 90tych. Jak wyczytałam lalka jest zrobiona „z prasowanych trocin”, a nie jak mi się wydawało z kartonu.  W tej fabryce produkowano też plastiki, ale kuda im do szlachetnych „trociniaczek”. Pooglądajcie sobie jakie były śliczne, zwłaszcza lalki z różnych stron świata. Hinduski, nazywane tam Indiankami, w zwiewnych sari, Cyganki, Japonki.  Nie mogłam się powstrzymać i podkradłam jedno zdjęcie, żeby Was zachęcić do oglądania. Reszta na Dollplanet  - Iwanowska Fabryka Zabawek.
Lalka należy do Mileno4ka, mam nadzieję, że właścicielka i autorka zdjęć nie pogniewa się na mnie


          Po latach Bożenka odkryła swoją tajemnicę. Nie jest to radziecka panna z Iwanowskiej fabryki tylko jak najbardziej polska z POWIŚLA Kwidzyn!

czwartek, 20 lutego 2014

ZA GÓRAMI, ZA LASAMI ...




         W przepastnych lochach zamku króla Lumpexa stała ogromna skrzynia. Potwór strzegł jej groźny, ogniem i siarką zionący, ale akurat baterie mu się rozładowały, a właściwie rozlały i tylko złym okiem ciskał gromy na śmiałków. Skrzynia była pełna skarbów wszelakich, ale zaklętych. Nie każdy owe skarby mógł rozpoznać. Jedni poszukiwacze przychodzili, skarby one oglądali i odchodzili zniechęceni. Innych jednak ani smok nie odstraszał, ani zaklęcia one. Wiedzieli bowiem, że pod warstwą błota diament czasem ukryty umycia tylko czeka, albo stoliczek , co się sam nakrywa, potrzebuje naprawienia złamanej nóżki. Czasem księżniczka w żabę zmieniona być może, albo w oślą skórkę ubrana.
         Pewnego dnia, do lochu tego zawitała Szara Sowa i prosto do skrzyni się udała. Smoczysko paszczęką kłapnęło groźnie, ale dzielnej poszukiwaczki nie odstraszyło. Oj było w tej skrzyni skarbów co niemiara, buty siedmiomilowe dla królewny Mejsinki, złoty grzebyczek dla księżniczki Roszpunki, balowa suknia dla królewny Barbioszki. I wreszcie, na samym dnie prawdziwy skarb.
         Księżniczka, a właściwie córka tego cesarza, co to nowe miał szaty, bo jak on zupełnie goluteńka była. 



          Włoski zmierzwione i zlepione brudem, ale przecież bystre oko Szarej Sowy dostrzegło ukryte cesarskie znamię PEW na rączce.







         Królewnie Mirka na imię. Ma 46 cm wzrostu i pochodzi z cesarstwa PRLu z czasów dynastii MIŚ.  Po umyciu i uczesaniu dostała na razie skromną, ale zawszeć widzialną szatę . 


           Którą wszyscy podziwiać mogą i nikt już księżniczki z prawdą* porównywał nie będzie, a szczególnie z Prawdą** , co za wschodnią granicą królowała.

Dla zbyt młodocianych słuchaczy bajki:
* naga prawda
** Prawda gazeta w ZSRR

niedziela, 16 lutego 2014

NA CO DZIEŃ I OD ŚWIĘTA




         Katarzynka może się Wam pokazać. Co prawda z włosami nadal nic nie zrobiłam, ale za to ma już śliczne czapeczki, które ukrywają wyczyny domorosłego fryzjera.
         Na sesji wystąpi w dwóch ubrankach. Tak jak w tytule : Na co dzień i od święta.


         Na co dzień Katarzynka ma niebieską czapeczkę pilotkę. Biały sweterek z turkusowymi paseczkami. Do tego jeansy i buciki, niestety niezbyt pasujące, ale zawsze coś.
         W tym stroju wybiera się na spacerek. 


         W niebieskim wózku będzie jej całkiem wygodnie.

         Fajnie jest też wspiąć się na drzewo.

         A może trochę pospacerować na własnych nóżkach.
        
         Od święta Katarzynka ma różową czapeczkę w kształcie czepka. 


Z różowymi wstążkami i piórkami, prawdziwa dama. Do tego różową sukienkę i biały fartuszek.

         Białe rajstopki w serduszka i te same buciki.
         Strój możemy też zmodyfikować ubierając fartuszek na sweterek.
         Koniecznie musimy zdobyć jeszcze butki dla Katarzynki, nie będzie to zbyt trudne , bo stópki ma dosyć duże – 10 cm.
        

wtorek, 11 lutego 2014

ZŁOTOWŁOSY BRZDĄC



 

         Wczoraj, w wieku 86 lat  odeszła Shirley Temple (1928-2014). Postać znana wszystkim kolekcjonerom starych lalek. Aktorka dziecięca (1932-1950) i dyplomata (1967-1990). Znana w równym stopniu ze swoich filmowych ról słodkich dziewczynek, jak i z setek modeli lalek przedstawiających małą Shirley. 

 

Lalki były też niezłą reklamą, a z kolei nazwisko małej aktorki sprawiało, ze miały duże powodzenie.


 

Powstały nawet kluby. Lalki miały przypinane do ubranek znaczki.

 

Zagrała w ponad 40 filmach, oto kilka pierwszych:

  • The Baby Burlesques  (1932) – seria króciutkich filmików
  • Frolics of Youth - seria
  • Stand Up and Cheer (1934)
  • Mała Miss Marker (1934)
  • Złotowłosy brzdąc (1935)
  • Mały pułkownik (1935)
  • Biedna, mała dziewczynka (1936)
  • Heidi (1937)
  • Mała Miss Broadway (1938)
  • Mała księżniczka (1939)

          Prawie od razu stała się sławna w całych Stanach. Wyrazem tej sławy były też produkowane dla niej lalki. 

 

         Najsławniejsze powstały w firmie Ideal, 

 

ale nie brakuje tu  i polskiego akcentu. W latach trzydziestych Adam Szrajer w Kielcach wypuścił lalkę będącą „sobowtórem” Shirley Temple. 

 

         Jej zdjęcie odnalazłam w artykule o Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach.

         Lalki Shirley są tak sławne, ze do dziś się je produkuje  (np. Dunbar  Mint), zarówno nowe jak i reprodukcje tych z lat 30tych.

 

Oczywiście Szirlejka jest na mojej wishliście, nie posiadam niestety żadnego egzemplarza, a nie ukrywam, że marzy mi się.
 Wszystkie zdjęcia pochodzą z Internetu.


środa, 5 lutego 2014

RÓŻA Z ANGLII




         Ten post dedykuję Dominice z blogu Vintage Rose.
         Zima zbrzydła mi już dokumentnie, choć szczerze mówiąc trwa zaledwie trzy tygodnie. Postanowiła zmienić dekorację na komodzie. Przyczyny były dwie. Pierwsza ta powyżej, a druga? Mój M kupił mi śliczny porcelanowy dzbanek do herbaty z angielskiej porcelany. Dzbanek pochodzi z firmy A.Wood & Son ze Saffordshire.


         Do dzbanka pasuje mlecznik, też ze Stafforshire, ale z innej wytwórni i filiżanka, którą podarowała mi córka na urodziny. Są w tym samym klimacie angielskich róż.



         Solvejga zobaczywszy róże, tupnęła nóżką. Dosyć mam zimy i ciężkich zimowych okryć. Chcę sukienkę w róże i już. Oczywiście chodziło o pozostanie na komodzie. Jej strój nic a nic teraz tu nie pasował. Dobrze, że Kasia zgodziła się na zamianę strojów. I Teraz Solvejga prezentuje się różano i wiosennie.


         A przy okazji zgodziła się zaprezentować Wam trochę mojej porcelany w róże. Nie wszystką, bo byłoby za długo i nudno, ale sporą część.
         Oto moje dzbanki do herbaty.


         Najstarszy dzbanek, pochodzi z 2 połowy XIX w. z Wałbrzycha. Jest ręcznie malowany. Uratowałam, go ze śmietnika.


         To filiżanka, którą dostałam od nieżyjącej już sąsiadki. Pochodzi z początku XX w. i należała do ślubnej wyprawy jej babci.


         Ten śliczny dzbanek z bawarskiej porcelany zdobyłam w ulubionej graciarni, ma pokrywkę z uchwytem przedstawiającym pączek róży.


         Solvejga w całej krasie.


         Porcelana bawarska filiżanka i mlecznik.


         Filiżanki z angielskiej porcelany.


         Dzbanuszki bez sygnatur, ten kwiatowy pączek jest z bardzo cieniutkiej porcelany.


         Angielskie talerzyki.


         I znowu Solvejga.  – No co, też jestem z porcelany i mam urodę różanego pączka!